Dzięki Natalii odkrywam owoce na nowo i zauważyłam, że nie mam apetytu na słodycze - na wafelki w czekoladzie i lody. Jednak nie zawsze czułam się po nich dobrze i poszłam po rozum do głowy. Poniżej znajdziecie kilka zasad jedzenia owoców. Ciekawa jestem czy Wy jecie owoce na diecie i jakimi zasadami sie kierujecie?
Otórz owoce trawimy w ciągu 30 minut do godziny, stąd zasada Montignaca - owoce jemy na godzinę przed posiłkiem lub dwie/trzy godziny po posiłku. Chodzi o to, aby owoce miały "wolną drogę" do jelita. Jeśli za długo leżą w żołądku, coś im przeszkadza "iść dalej" to owoce zaczynają gnić, fermentować i zakwaszają nam organizm. Źle zjedzony owoc odczujemy w postaci wzdęcia, gazów lub zgagi czy niestrawności. Dodatkowo jeśli owoc nie może "pójść z żołądka dalej" to tracimy jego wartości odżywcze - ponieważ zalegając w żołądku, gniją.
Dlatego bardzo ważne jest, aby owoce zawsze stanowiły oddzielny posiłek. Dbając zaś o linię, najlepiej jeść owoce z umiarem, bo choć są zdrowe to nie wszystkie sprzyjają chudnięciu. Uważać trzeba na kaloryczne owoce i te o wysokim IG. Dobrze zjeść owoc na godzinę przed posiłkiem jeśli jesteśmy bardzo głodni - zaspokoją apetyt, ponieważ są słodkie i zawierają dużo węglowodanów. Dodatkowo owoce i warzywa dbają o równowagę zasadowo-kwasową w naszym organizmie.
A co do pory jedzenia owoców, to już sama nie mam wątpliwości, że nie jest ważna. O ile wartość energetyczna z całego dnia się Wam zgadza, to można jeść owoce również przed snem - nie utuczą Was. Choć wiadomo - każdy jest inny i należy się obserwować.
Za to ciasto z galaretką i dodatkiem świeżych owoców, to nie tylko porcja owoców w ciągu dnia, ale również przecudny i słodki deser.
CIASTO Z GALARETKĄ I PORZECZKAMI
Składniki
na ciasto
- 200g mąki żytniej typ 2000 plus garść do podsypywania
- 3 żółtka
- Płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- 60ml wody
- 10ml stewi
- Pojemniczek porzeczek, około 250g
- Litr wody
- Żelatyna
- Sok domowy z wiśni
Mąkę mieszamy z żółtkami, proszkiem i stewią i stopniowo ugniatając, dolewamy wodę. Zamiast wody i stewi możemy użyć 60ml soku z kartonu, np. pomarańczowego lub porzeczkowego. Gdy ciasto się już skleiło, posypujemy stół mąką i wałkujemy ciasto. Moja forma ma 26 cm - polecam tak wyłożyć ciasto aby zawijało się ciut ku górze. Foremkę wysmarowałam leciutko masłem (około łyżeczki) można polać olejem z pestek winogron lub ryżowym (bezzapachowe) i obsypałam tą samą mąką. Ciasto nakłuwamy widelcem i pieczemy w 180* przez 15-20 minut, aż się przyrumieni.
Galaretkę przygotować można na wiele sposobów. Jesli nie chcemy brać kupnej mieszanki to można zagotować litr wody, dodać sok domowy i odpowiednią ilość żelatyny. Jeśli nie chcemy używać żelatyny to we wrzątku można rozpuścić agar agar i zmieszać z sokiem. Galaretkę można również zrobić z herbaty owocowej osłodzonej stewią. Wszystkie chwyty dozwolone. Najważniejsze to poczekać, aż galaretka będzie zimna i zacznie się ścinać. Dopiero wtedy można ją wykładać na niewyjęte z foremki ciasto.
Na spód ciasta wysypujemy umyte porzeczki. Ja dodatkowo dookoła ciasta ułożyłam plasterki gruszki. Dopiero teraz wylewamy galaretkę i wstawiamy do lodówki. Deser będzie gotowy po 2-3 godzinach.
Spód ciasta jest wyjątkowo dietetyczny, a do tego słodki i smaczny. Lekko przeszedł galaretką i stał się wilgotny i pyszny. Słodka galaretka dzięki pożeczkom nabiera kwaskowatości i to sprawia, że ciasto jest lekkie i orzeźwia.
SMACZNEGO SIOSTRY!
Ja nie mam wątpliwości co do tego, że warto jeść owoce i wcinam ich ile tylko dam radę ;d
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszelkie owoce, a jak przeszłam na dietę to są one dla mnie super substytutem słodyczy,ale...wieczorami jednak ich już nie jadam.Ostatnio mam fazę na ARBUZA-jem codziennie cały talerz :))
OdpowiedzUsuńwyglada bardzo smakowicie i narobilo mi wielkiego apetytu ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam owoce, ale niestety na czekoladki i inne słodkości też mam cały czas ochotę :D
OdpowiedzUsuńJa też odkąd zajadam się owocami zupełnie nie mam ochoty na jakiekolwiek słodycze, nawet lody :) A co do wieczornego podjadania to jednak mam jakieś obiekcje nadal i wciąż, sama nie wiem.
OdpowiedzUsuńNie umiem się za to odzwyczaić od jedzenia ich w dużych ilościach na śniadanie co zupełnie odbiega od zasady Montginiaca :( I niejednokrotnie to odczuwam.
Ciasto wygląda przecudownie, chętnie ukroiłabym sobie kawałek :)
Ja tam owoce wcinam całe lato, często zamiast posiłków - tak na zapas :)
OdpowiedzUsuńA ciasta z owocami uwielbiam :)
Jakieś 6 lat temu stanęło na tym, że ja nie bardzo lubię słodycze. Wiadomo, umysł i ciało, dwa różne światy, mój organizm nadal miewa takie chwilę, gdzie muszę zjeść coś słodkiego. A że jestem dość uparta i nie godzę się, by jakieś wyższe instynkty dyktowały mi, co mam zjadać i kiedy, to przez pewien okres, gdy powiedziałam sobie, że ŻADNYCH słodyczy nie tknę, w zastępstwie zjadałam różne owoce.
OdpowiedzUsuńTo była niezła próba sił. Zamiast przysłowiowej kostki czekolady zjadałam 3-4 duże jabłka, dopóki mi nie przechodziło; nie chodziło tu o bilans kaloryczny, a o pozbawienie mojego organizmu funkcji dyktatora. Teraz ja rządzę, pierwotne instynkty nie mają prawa głosu i uwierzcie mi, to działa. Nabrałam pewności siebie, zjadam na co mam ochotę i jak mam ochotę- nie obchodzi mnie już, że komuś odmawiam nieznośnie słodkiego ciasta, słodkie owoce jadam z kwaśnymi jogurtami, nie objadam się, a kiedy w moim umyśle rodzi się chore przeświadczenie, że fajnie będzie zjeść szarlotkę z lodami o 23:49, to idę i robię, właśnie teraz :D
Może łatwo mi mówić, bo nie jestem słodyczomanem, ale na współlokatorkę cukroholika to też działa. Sama stwierdziła, że woli już zjeść tyle owoców, że aż się nimi przytka, niż sięgnąć po cukierka, taką z tego obie czerpiemy... chorą satysfakcję :D Tak więc owoce polecam, bo one zawsze lepsze niż biały cukier!
amen :)
UsuńBardzo apetycznie wygląda :) Dziękuję za udział w akcji Porzeczkowo. Pozdrawiam http://ilovecooking92.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń