grudnia 30, 2015

Na pewno Ty też masz wątpliwości co do noworocznych postanowień i znów kolejny Nowy Rok i te same cele - dlaczego tak się dzieje?

Najwięksi wojownicy to nie Ci, których styl życia pisze pięć posiłków dziennie i trening 4 razy w tygodniu. Oni wypracowali już swoje.
Oczywiście ich walka trwa nadal i nic nie przychodzi samo, jednak to nie oni codziennie walą głową w mur tak jak Ty, prawda?

Kolejny poniedziałek 
i kolejny start. 

Ile to już startów poniedziałkowych? Magia zaczynania wszystkiego od początku Cię męczy? Straciłaś zapał? Wciąż nieudane diety, niedotrzymane słowa, niezrobiony trening?

Tracisz chęci, uśmiech i energię do kolejnego startu?
Jeśli tak, to ten tekst, jest właśnie dla Ciebie.
Jest też dla mnie.


Najszczęśliwsi są Ci, którzy są zadowoleni ze swojego wyglądu.

Najgorsze jest to, że nie masz czasu na zadbanie o ten właśnie cel. Cel jeden z wielu w Twoim życiu. Cel, który nazywa się "mniejszy tyłek" lub "mniejszy brzuch"...niepotrzebne skreśl.

Ostatnio podjęłam drugi raz tę samą, błędną decyzję - kupiłam w listopadzie karnet do siłowni. Na fali entuzjazmu wypociłam kilka wieczorów, aż okazało się, że ledwo patrzę na oczy gdy mój synek znów mnie obudził przed szóstą, a o 23:00 jeszcze kończyłam pakować posiłki w pudełka po wieczornym treningu.


W grudniu z karnetu skorzystałam już tylko 3 razy.
Wieczorami już nie mam siły. Brakuje mi motywacji i snu oraz czasu dla siebie.
Ale nie poddaję się tylko dlatego, że płacę za karnet, z którego nie korzystam. To byłaby wymówka.

Jednak jedyne o co mogę dbać, to tak naprawdę dieta.
I wiem, że Ty również możesz o to zadbać, choć to cholernie, CHOLERNIE trudne!

W kuchni zaczyna się wszystko. 

To w kuchni rozgrywa się największa walka i to tutaj pracuje się na swój sukces.
Nieważne czy i ile ćwiczysz, jeśli Twoja dieta jest pogięta nic nie osiągniesz.

Ludzie uważają trening za coś najtrudniejszego. Mają skłonność do poddawania się ponieważ nie ćwiczą, ani nie mają siły na ćwiczenia. Wpadają w pułapkę, ponieważ 70% sukcesu zależy od diety. To jak wyglądasz to w 70% efekt tego co jesz. I to jest naprawdę prawda.


Wiem jak ciężko jest jeść 4-5 posiłków dziennie z plastikowego pudełka.
Jakbym się nie starała, to te posiłki nie są tak pyszne, tak aromatyczne i tak smakowite jak to, co zrobię dla reszty domowników, lub to, co mogłabym zrobić dla siebie, gdybym chciała/mogła/miała na to więcej czasu..niepotrzebne skreśl.

Śniadanie:
- 4 białka lub 4 jajka, jeśli nie bierzesz orzechów
- 30g orzechów lub 110g awokado lub 30g masła orzechowego
- 170g warzyw

Obiad:
- 45g ryżu brązowego/dzikiego/kaszy/mąki żytniej lub orkiszowej
- 90g chudego drobiu lub 110g chudej ryby
- 22g tłuszczu

Kolacja po treningu:
- 45g ryżu brązowego/dzikiego/kaszy/mąki żytniej lub orkiszowej lub 4-5 wafli ryżowych
- 22g oleju kokosowego ..

...itd, itd...

Najwięksi fajterzy to Ci którzy nie mają ani pomocy, ani wsparcia z zewnątrz.
Najbliżsi nie głaszczą i nie dopingują ich, dzieci się mnożą nie wiadomo jak i harcują, pracy przybywa, mąż nie pomaga...niepotrzebne skreśl.

Rozumiem każdą matkę, która pracuje w domu i wychowuje przy tym dziecko lub dzieci.
Rozumiem, jak ciężko wykrzesać energię do zmian rzeczy, które nie są "najważniejsze" w życiu. Od których nie zależy życie i zdrowie Twoich dzieci. Od których nie zależy właściwie wiele więcej niż Twoje samopoczucie.

Dodałabym jeszcze Twoje zdrowie - fizyczne i psychiczne, ale to już inny temat.

Rozumiem zapracowane kobiety, które wychodzą z domu rano aby wrócić wieczorem. Pracujące w weekend, rozwijające się zawodowo - one też nie mają już entuzjazmu do wielogodzinnego przygotowywania posiłków.

Inspirują nas Ci, którzy osiągnęli sukces. Podpatrujemy ich, staramy się im dorównać. Lecz prawda jest taka, że największy fajterzy to ludzie tacy sami jak my - Ci którzy kolejny raz zaczynają od poniedziałku, Ci którzy stawiają sobie kolejny raz to samo postanowienie noworoczne i ja za tych szczególnie w tym roku trzymać będę kciuki, bo to oni walczą najbardziej. 

Choć możecie myśleć, że ich walka jest bezskuteczna to nieprawda i bardzo się mylicie. Oni w końcu wygrają, bo w końcu przyjdzie czas, że znajdą sposób, aby zrealizować swoje marzenia.

Tak jak czas i okoliczności zmieniają w życiu nasze poglądy, tak samo zmieniają się etapy życia i priorytety, jakie nam przyświecają w działaniu. Nigdy nie osiągniemy celu, jeśli nie jest on dla nas najważniejszy, najważniejszy na świecie. To proste i nie ma w tym nic złego.

Bo nie ma nic złego w tym, że najważniejsze na świecie, nie jest dla Ciebie mieć jakiś tam rozmiar spodni.

To dobrze, że ważniejsze dla Ciebie jest
- być niezależną finansowo
- być wspaniałą matką
- być kochającą żoną

Nie ma nic złego w tym, że podejmujesz kolejny raz tę samą walkę. To dowodzi o Twojej nieugiętej sile i rozumiem, że w Twoim życiu jest wiele, o wiele ważniejszych rzeczy, które zabierają Twój czas i energię oraz spychają akurat ten cel na "potem".

Człowiek nie jest niewyczerpalną maszyną. Najpierw realizujemy najważniejsze zadania. Mniej ważne muszą poczekać.

Może niektóre z Was muszą jak ja, popełnić kilka razy ten sam błąd?
- opłacić nieużywany karnet do siłowni, aby zrozumieć że systematycznie wykonywane w domu brzuszki, również przynoszą świetne efekty. I wcale nie trzeba pocić się godzinami w siłowni, bo wystarczy codziennie 20 minut, a to również przynosi efekty!
Efekty są oczywiście mniejsze niż praca na siłowni kilka razy w tygodniu, ale lepszy każdy zrobiony brzuszek niż ten niezrobiony!!!
- może musicie jak ja, zaczynać dziesięć razy, od dziesiątego, czterdziestego, setnego poniedziałku, aby zrozumieć, że to wcale nie jest "zaczynanie od nowa" ale ciągła, wytrwała walka, która czyni nas coraz mądrzejszymi i bardziej gotowymi na przeciwności.


Bo przecież z każdym kolejnym poniedziałkiem i każdym kolejnym Nowym Rokiem wyrabiacie w sobie kolejny dobry nawyk i jesteście coraz bliżej!

Już nie jecie fast foodów, już nie opychacie się wieczorami, już pamiętacie o zjedzeniu śniadania. Z każdym kolejnym poniedziałkiem i każdym kolejnym Nowym Rokiem ten start jest z wyższej pozycji, a ja podziwiam Was za Waszą walkę i wierzę mocno w nasz wspólny sukces, którego czas w końcu przyjdzie, i życzę Wam aby przyszedł w tym roku! Życzę Wam aby wszystko układało się tak, abyście mieli siłę i czas na przygotowanie posiłków. Życzę Wam energii do systematycznych, drobnych ćwiczeń. Życzę Wam wiary w siebie i wytrwałości w stawianiu kolejnych małych kroków, których wiecie, że jestem zwolenniczką! Mam dla Was również kilka rad na Nowy Rok, z których może skorzystacie. Ja będę z nich korzystała na pewno!

1. Poszukajcie towarzystwa do wspólnego odchudzania.
Nic tak nie zagrzewa do walki, jak dopingowanie i motywowanie drugiej osoby!


To naprawdę wielka prawda i mądrość, że gdy sami tracimy zapał, najlepiej go wzniecimy nakręcając na sukces innych.

A jeśli nie ma obok Was nikogo, kto mógłby do Was dołączyć - załóżcie blog, facebook lub instagram. Nawet anonimowo! Relacjonujcie swoją walkę, proście o porady, a zobaczycie jak wiele osób z pozytywną energią pojawi się w Waszym otoczeniu.

Ja tak zrobiłam i zapewniam, że to dodaje dużo siły!

2. Zainwestujcie w plan żywieniowo-treningowy.
Jednym słowem idźcie do fachowca. Kupcie wiedzę. Nie błąkajcie się jak w matni - miejcie jasność co robić. Należy znaleźć odpowiednią osobę i zapłacić jej za wytyczne i wskazówki, za rady i podpowiedzi, a następnie wdrożyć je w swoje życie. Powoli. Nawet jeśli to miałoby trwać miesiąc, dwa i zaczynać się znów od poniedziałku. Powoli nowy plan stanie się Waszą codziennością - tak jak tego chcecie. I wtedy będziecie jeszcze bliżej osiągnięcia celu!

Nawet najwięksi mistrzowie i sportowcy mają swoich dietetyków, trenerów - nie szukaj sama recepty dla siebie! Niech zajmie się tym profesjonalista.

Ja tak zrobiłam i zapewniam, że to rozwiązuje wielki problem.

3. Cieszcie się z małych sukcesów.
Nie od razu będziecie wyglądać tak, jak macie wyglądać gdy osiągniecie cel, dlatego niech cieszy Was każdy dobrze wykorzystany dzień. Nagradzajcie się za silną wolę lub zrobiony trening. Jeśli nie ma obok Was kogoś kto może Was pochwalić czy docenić - skorzystajcie z kanałów Social Media - to naprawdę dodaje sił, gdy inni wspierają i chwalą postępy.

Ja mam na ścianie kalendarz, w którym każdy dobry dzień moja córka oznacza mi naklejką. Nie zawsze może mi tę naklejkę przykleić i to smuci i ją i mnie. To mnie dopinguje do walki. Chciałabym aby mogła codziennie cieszyć się z naklejania naklejki na mój kalendarz. To byłaby dla mnie wspaniała nagroda za dobrze wykorzystany dzień.

4. Pamiętaj, że dzięki swojej walce jesteś zdrowsza, mądrzejsza, bardziej świadoma swojego ciała. 
Odchudzaj się mądrze. Dbaj o siebie na tyle na ile czas Ci na to pozwala. Nie daj się zbić z tropu tym, co mówią, że powinnaś to czy tamto. To nie jest ich sprawa, jak kierujesz swoim życiem.
A przede wszystkim pamiętaj, że najwięksi wojownicy to nie Ci, których styl życia pisze pięć posiłków dziennie i trening 4 razy w tygodniu. Oni wypracowali już swoje. Oczywiście ich walka trwa i nic nie przychodzi samo, jednak to nie oni codziennie walą głową w mur tak jak Ty, prawda?

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku oraz szampańskiej zabawy sylwestrowej życzy Wasza dietetyczna siostra Anka :) wciąż obecna choć letko w niedoczasie! :)


17 komentarzy:

  1. Poruszająco, serio :) Świetny wpis :) Dzięki za wsparcie :)Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Potrzebowałam. Dzięki :) najlepszego

    OdpowiedzUsuń
  3. Potrzebowałam. Dzięki :) najlepszego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i ja też potrzebuję, dlatego dziękuję za komentarz! :)
      Wszystkiego dobrego!

      Usuń
  4. Fantastyczny wpis. Mega motywujący! Ja też ciągle zaczynam od nowa, ale ten rok, mimo iż ogólnie był fatalny, to praktycznie cały udało mi się spędzić regularnie ćwicząc i w miarę zdrowo się odżywiając, spora w tym też zasługa Pani bloga :) Znajdowałam tu świetną motywację do dalszej walki. Dziękuję!
    Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, przyznam, że ja również miałam wzloty i upadki, ale to chyba to "od poniedziałku" utrzymało mnie w formie, bo faktycznie i ćwiczyłam i raczej jadłam dobrze :)
      Cieszę się, że korzystasz z bloga, zapraszam również na Instagram, bo tam trochę częściej jestem :)
      Pozdrawiam i wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

      Usuń
  5. Teraz to na pewno mi się uda. Wielkie dzieki za ten wpis. Mega motywujący. Pozdrawiam. Karolina

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja uważam, że systematyczność to podstawa. Jeśli wypracujemy sobie nawyki, na jakich nam zależy, realizacja postanowień przychodzi o wiele łatwiej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Warte uwagi informacje :) Bez dwóch zdań :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny tekst, bez dwóch zdań :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Schudnąć to nie wszystko. Najważniejsze, żeby utrzymać wagę

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo motywujący wpis, pozrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratulacje! Podziwiam determinację.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Blog Dietetycznie Siostro! , Blogger