września 29, 2017

CIACHO NA WEEKEND - czekoladowy biszkopt z masą orzechową


Ciacho na weekend, które Wam dziś proponuję to czekoladowy biszkopt bez białej mąki. Po upieczeniu szybko stygnie ale nie jest to miękki, piaskowy biszkopt tylko raczej dobrze zbity mazurek. To ciasto możecie oblać rozpuszczoną czekoladą lub przekroić, nasączyć sokiem owocowym (może być dla dorosłych z dodatkiem wermutu lub koniaku) i przełożyć powidłami.



Warto go dobrze posłodzić aby dzieci chciały zjeść, bo nie jest to mięciutki wypiek w typie wielkanocnej babki.

Polecam go gdy szukamy alternatywy do ciast z cukierni. Bardzo łatwo go zrobić i starczy na cały weekend.


Składniki
  • 6 białek
  • 100g gorzkiej czekolady
  • 150g erytrytolu lub ksylitolu
  • 80g oleju kokosowego
  • 80g mąki migdałowej
Moja orzechowa masa na wierzch
  • 90g orzechów nerkowca
  • 3-4 łyżki oleju kokosowego
  • 5 łyżek miodu (robiłam z myślą o dzieciach, dlatego miód w masie to opcja)

 Przygotowanie

Całe ciasto można przygotować z pomocą jednego blendera - ja testowałam właśnie blender Blaupunkta i dał sobie ładnie ze wszystkim radę :)

http://blaupunkt-sklep.pl/male-agd/165-hbd801wh-blender-reczny.html

Białka ubijamy jedną z końcówek. Czekoladę rozpuszczamy w wodnej kąpieli wraz z olejem - do rozpuszczonej dajemy erytrytol, aby się dobrze rozpuścił. Możemy zamiast czekolady użyć sypanego, gorzkiego kakao.



 



Białka delikatnie mieszamy z mąką a potem z rozpuszczonym olejem z dodatkami. Taką masę pieczemy w sylikonowej foremce na 180* przez maksymalnie 30 minut. Nakłuwamy patyczkiem i wyjmujemy gdy jest suchy po wyjęciu z ciasta.



Orzechy zalewamy rozpuszczonym olejem oraz dodajemy miód. Możemy użyć rozdrabniacza, który jest dołączony do kompletu tego blendera ręcznego Blaupunkt, albo użyć końcówki blendującej. Masą smarujemy wierzch wystudzonego ciasta.



Jeśli ciasto jest dla nas zbyt suche możemy je przekroić w poprzek na wierzch i spód. Wtedy spód nasączamy dowolnie sokiem owocowym albo syropem z dodatkiem alkoholu. Przekrojone ciasto smarujemy powidłami i odstawiamy do lodówki na godzinkę.



Zapewniam, że wystarczy weekend aby takie ciacho zniknęło z kuchni :)

Mąkę migdałową można oczywiście zastąpić np mąką jaglaną lub mieszanką mąki ziemniaczanej i ryżowej. Nie polecam używania mąki białej - jest zupełnie bezwartościowa i szkodzi w toku jej spożywania. Więcej o tym piszę TU


września 26, 2017

UWAGA! JAK NIE JEŚĆ CHLEBA PRZEZ TYDZIEŃ? - o tak!


Na warsztatach z odżywiania kobiet w ciąży dużo mówię o tym, jak wiele niosą ze sobą rośliny strączkowe.

Dziś proponuję zamiast potraw jednogarnkowych - zamiennik chleba: wypiek z fantastycznej ciecierzycy "na wytrawnie" :)

W składnikach znajdziecie jedne z moich ulubionych produktów - pomidory z oliwy z pestkami dyni oraz przyprawę wegetariańską.

Pomidory są naprawdę pyszne, a dodatkowo przygotowane z dodatkiem nasion dyni. Dynię zaś warto dosypywać do jedzenia w okresie jesiennym, ponieważ wzmacnia odporność. Jest również bogata w witaminy z grupy B, ale to jedynie początek zalet pestek dyni. Dlatego warto je dosypywać do jedzonka - stanie się pyszne i zdrowe!
Używam ich do sałatek, wypieków, jako nadzienie do roladek z kurczaka lub zwyczajnie na kanapkę. Dzieciom mielę i dosypuję do masy na placki i naleśniki.

Natomiast wegetariańska przyprawa to świetny mix, który nadaje moim potrawom głębi smaku i fajny aromat. Poza tym ten producent nie dodaje glutaminianu sodu, co jest dla mnie ważne. Polecam tę przyprawę nie tylko do wypieków, ale również do gulaszu warzywnego (lub mięsnego), do pieczenia ryby, gołąbków lub kotletów.



PASZTECIKI Z CIECIERZYCY
Składniki
na 14 bułeczek

  • 700g ciecierzycy (już gotowej do zmiksowania, więc po ugotowaniu lub z puszki/słoika)
  • Słoik pomidorów suszonych w oliwie u mnie z pestkami dyni
  • 5 jajek (średnich, po 50g)
  • 1 łyżka kminku mielonego
  • 3 łyżki sezamu niełuskanego
  • 1 łyżka zmielonego rozmarynu (zmieliłam w młynku suchy rozmaryn)
  • 1/3 łyżeczki soli
  • 1/2 łyżeczki przyprawy wegetariańskiej (która jest miksem: kminku, kopru, czarnuszki, kozieradki, gorczycy i kolendry)
  • Garść nasion słonecznika
  • 3 łyżeczki proszku do pieczenia (ja używam bezglutenowego, ponieważ nie pozostawia charakterystycznego dla proszku posmaku)

Przygotowanie

Ciecierzycę blenderujemy z jajkami i proszkiem do pieczenia. Następnie zmieniamy końcówkę na mieszadło i dodajemy sól, zmielone zioła, przyprawy, potem sezam, słonecznik i na koniec pokrojone w paseczki pomidory wraz z pestkami dyni. Staramy się wszystko odsączyć z oliwy.
Pozostałej oliwy nie wyrzucajcie! Jest wspaniała do podsmażenia jajka lub do sałatki!! Może stać sobie w słoiczku nawet 3 miesiące - bez pomidorów ;)
Powstałą masą napełniamy sylikonowe foremki na muffiny, z wierzchu możemy posypać jeszcze ziołami lub nałożyć łyżeczkę pesto :) Pieczemy na 180* przez 35-40 minut, aż wierzch będzie suchy i zacznie się rumienić. Można sprawdzić patyczkiem, czy wypiek w środku jest suchy.



Nie polecam piec w dużej foremce, ponieważ ten wypiek lubi się kruszyć. Dlatego rewelacyjnie sprawdza się jako bułeczka!
Te paszteciki możemy przechowywać w lodówce nawet tydzień zastępując sobie nimi pieczywo, co dla wielu z Was jest dużym wyzwaniem na diecie.
Paszteciki możemy również zamrozić.
W razie pytań będę Wam odpowiadać :)
SMACZNEGO!
Ania

września 21, 2017

KIEŁKOWANIE I MROŻENIE ORZECHÓW, czy według Ciebie to w ogóle ma sens?


Orzechy - jedna z grup Super Food, o której mówię na warsztatach dla kobiet w ciąży, które właśnie trwają w Warszawie. Szczegóły o bezpłatnych warsztatach dla mam i kobiet w ciąży TUTAJ.

Orzechy zawierają dobre tłuszcze, białko, wiele składników mineralnych i są najlepsze na przekąskę lub gdy chcemy zjeść coś bardzo pożywnego, a nie mamy apetytu na jedzenie.

Jednak wiemy, iż orzechy są ciężkostrawne i nasz organizm musi wytworzyć sporo enzymów trawiennych aby sobie poradzić z orzechami. Przez to właśnie czasem po orzechach boli brzuszek, dlatego nie można dawać ich w dużej ilości dzieciom i dlatego ktoś wymyślił jak się pozbyć z orzechów tych naturalnych inhibitorów i kwasu fitynowego, który utrudnia nam wchłanianie z nich magnezu, wapnia, żelaza i cynku.

MOCZENIE

Właśnie dlatego należy wręcz moczyć orzechy a można również moczyć pestki (dyni, słonecznika), po to, aby wartości odżywcze były jeszcze lepiej wchłonięte przez nasz organizm.

JAK MOCZYĆ ORZECHY?
1. Wybierz do moczenia orzechy włoskie, pistacje, pekan, migdały i pestki dyni.
2. Mocz w osolonej wodzie (szczypta soli) pod przykryciem przez noc.
3. Odcedź je i zjedz lub osusz

SUSZENIE
1. Wysyp na "gołą" blachę orzechy i susz w piekarniku na 40-60* przez 12-24 godziny.
2. Po ostygnięciu przechowuj je w pudełku w zamrażalniku.

- NIE ZAMARZAJĄ, JAK MÓWIŁAM - SĄ CHRUPIĄCE I PYSZNE A DO TEGO:
1. Są zdrowsze, bo wartości odżywcze łatwiej zostają przyswojone, gdyż zredukujemy ilość kwasu fitynowego. Zwiększa się również zawartość witamin (szczególnie z grupy B). Powtarzam raz jeszcze - kiełkowanie budzi do życia!
2. Są zdrowsze bo już nie są ciężkostrawne, gdż zredukujemy inhibitory enzymatyczne.
3. Są zdrowsze, bo wymoczenie powoduje ich kiełkowanie, co wywołuje enzymy, które pomagają nam w ich trawieniu. A im więcej jemy pożywienia bogatego w enzymy tym mniej nasz organizm musi tych enzymów produkować. Dzięki temu dłużej jesteśmy młode i piękne :)
 
Mam nadzieję, że Was przekonałam, a mimo iż czynność jest pracochłonna, to można spokojnie wykonywać ją raz na miesiąc, ponieważ zapasy w zamrażalniku możemy spokojnie przetrzymywać do 60 dni.

września 14, 2017

PRZEJMIJ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA SWOJĄ DIETĘ czyli zewnątrzsterowność



Pisząc dieta, mam oczywiście na myśli sposób odżywiania jaki jest odpowiedni dla Ciebie i jaki wybrałaś...lub chciałabyś go wybrać tylko wciąż coś lub ktoś Ci w tym przeszkadza!
- no właśnie!!
KTOŚ i COŚ!

A może przejmiesz w końcu odpowiedzialność za swoje decyzje żywieniowe i za to co sama wkładasz sobie do buzi?

W psychodietetyce zrzucanie odpowiedzialności za nasze zachowanie na czynniki zewnętrzne nazywa się "Zewnątrzsterowność" i polega właśnie na tym, aby znaleźć poza sobą, wytłumaczenie własnego niepowodzenia.

Ja zawsze "zwalałam winę" za moje wybory jedzeniowe na:
- męża, bo to przecież on przynosi do domu "niedozwolone" produkty i tym samym "nie daje mi wsparcia w wytrwaniu na diecie"!
- na kolegów z pracy, bo codziennie znajdzie się ktoś kto obstawi się ciastkami na biurku lub (jeszcze lepiej!) ma urodziny i częstuje ciastem!
- na dzieci - jakby nie mogły zjadać do koca z talerza!! (Przecież nie wyrzucę, bo się zmarnuje!)
itd...
Znacie to??

Istnieją jeszcze inne argumenty, które odnajdujemy poza nami, aby usprawiedliwić nasze zachowanie: zła pogoda, droga siłownia, brak czasu (ten jest najlepszy!).

ZASTANÓW SIĘ

Czy naprawdę to co wkładasz do buzi w ogóle nie zależy od Ciebie?
Czy to jak spędzisz 30 minut wolnego czasu, naprawdę nie zależy od Ciebie?

PRZEJMIJ KONTROLĘ!

Pewnie, że początki są bardzo trudne, ale (wiem że to już słyszeliście!) - z czasem jest coraz łatwiej. Sama wiele razy byłam na początku, ponieważ przerywałam swoją dietę wiele razy: a to z powodu ciąży, a to z powodu kontuzji, a to z powodu ....no właśnie - z powodu Zewnątrzsterowności. Dopiero gdy spoglądałam wstecz, to żałowałam utraconych efektów ciężkiej pracy. Dlatego tak ważne jest zdać sobie sprawę, że TWOJA DIETA ZALEŻY OD CIEBIE. Ty i tylko Ty jesteś za nią odpowiedzialna. A skoro to jek się czujemy i wyglądamy ma swój początek na talerzu - to jest właśnie najlepszy moment, aby ten talerz wyglądał tak, jak tego pragniesz i żeby był taki, jakim go potrzebujesz!

#bestrong

września 05, 2017

ROZSZERZANIE DIETY NIEMOWLAKA do 3 roku życia na żywym przykładzie



Dziś opowiem Wam w jaki sposób i kiedy zaczęłam rozszerzać dietę mojej córki oraz co jadła w kolejnych miesiącach życia aż do 3 roku.

Rozszerzanie zaczęłam po 6 miesiącach karmienia piersią  - i bardzo istotne tutaj jest to, że następnie karmiłam Natalię mlekiem modyfikowanym z butelki do 18 miesiąca życia.


Najpierw włączyłam tarte, surowe jabłko - po dwie łyżeczki, potem coraz więcej. Następnie po tygodniu gotowane marchew i jabłko, potem kolejne gotowane warzywa: brokuły, ziemniaki, kremy z warzyw na wywarze z warzyw. Podawałam również inne owoce - surowe oraz duszone.

W kolejności było również jajko, około siódmego miesiąca: na początku dodawałam żółtko do ziemniaczków gotowanych lub zupki, potem całe jajeczko na miękko oraz jajecznica na parze lub suchej patelni.

W około 9 miesiącu włączyłam również kaszę jaglaną, gryczaną, ryż, płatki ryżowe. Podawałam je albo z zupą albo w postaci deseru. Właściwie już wtedy byłam pewna, że Natalia nie ma żadnych alergii pokarmowych i nietolerancji na składniki pożywienia.

Przed skończeniem roku dałam jej też jogurt naturalny i mleko krowie, ale nie UHT, tylko takie "świeże", które jednak przedstawia jakieś wartości odżywcze.

PAMIĘTAŁAM
Że dziecko ma mały brzuszek, nie przekarmiałam. tylko do pierwszych urodzin wszystkie produkty to było "urozmaicenie" diety, która opierała się na mleku.

CO BYM ZROBIŁA INACZEJ
Z uwagi na to, że nie karmiłyśmy się dobrze - podawanie piersi wiązało się z okropnym bólem, nie zdecydowałabym się na przedłużenie karmienia, ale nie wprowadziłabym mleka modyfikowanego. Pominęłabym ten etap i przeszłabym na bezglutenową, niesłodzoną kaszkę i wprowadzała stałe pokarmy. Mleko krowie zmieniłabym na roślinne.
Dawałabym jej do picia więcej wody.

W pierwsze urodziny Natalia była gotowa zjeść kawałek swojego tortu, a był to biszkopt z galaretką. W pierwsze urodziny miała już 10 zębów.

Po ukończeniu roku Natalia jadła już bardzo dużo, to czego pilnowałam, to aby nie jadła:

  1. Kupnych słodyczy, choć bułki drożdżowe czy pszenne już jadała
  2. Potraw smażonych typu kotlety, frytki, mięsa itp.
  3. Soków owocowych i napojów kolorowych dosładzanych cukrem. Zasadniczo poza wodą piła soki dla dzieci bez żadnych dodatków poza zagęszczonym sokiem.
  4. Oczywiście nie jadła również potraw nie wskazanych dla dzieci (np.grzyby), tłustych mięs, słabej jakości wędlin.
  5. Nie stosowałam nigdy w domu margaryn, tłuszczy słabej jakości, nie używałam białego cukru, sól tylko różową himalajską lub dobrej jakości morską - w niewielkich ilościach.

W ciągu kolejnego roku Natalia zaczęła jadać placki, które robiłam zawsze z najróżniejszych składników, często bez mąki. Dodawałam mielone siemię lniane, ostropest, mielone płatki, suszone owoce, świeże owoce, zioła.

Słodziłam wyłącznie ksylitolem.

Natalia jadła razem ze mną wypieki z fasoli, wieloziarniste chleby, strączkowe ciastka.

Pilnowałam, aby codziennie zjadała dobrej jakości ogórka kiszonego lub jogurt. Podawałam jej drogie ryby, które kupowałam często tylko dla niej (15 dkg) :) Gdy dokształciłam się bardziej z zakresu odżywiania dzieci, eliminowałam jej w miarę możliwości finansowych krowi nabiał zmieniając go na roślinne odpowiedniki: ryżowe mleko, sojowy jogurt. Nigdy nie wpuściłam do kuchni białej mąki czy cukru ponieważ są to zupełnie bezwartościowe produkty, które wyłącznie zapychają jelita od najmłodszych lat. Pozwalałam sobie tylko czasem na kupienie jej słodkiej bułki, które bardzo obie lubimy i czasem (do tej pory) razem jadamy. Nie jest to jednak żadna norma - w domu zawsze jest pełnoziarniste pieczywo zawierające pestki słonecznika, dyni i siemię lniane. Teraz Natalia nie lubi nawet białych bułek.

Niestety do tej pory Natalia nie polubiła galaretek z agarem, nad czym bardzo ubolewam.

Gdy Natalia poszła do przedszkola razem z kilkorgiem rodziców udało nam się usunąć z przedszkolnego menu nutellę i parówki - tak, tak, były tam! No, ale to był 5 lat temu, a to dużo jeśli chodzi o świadomość w odżywianiu.


PAMIĘTAŁAM
Że mogę się sprzeciwić dawaniu mojemu dziecku kupnych słodyczy i robiłam to. Natalia pierwszy raz spróbowała lizaka na jakiejś imprezie dla dzieci gdy miała 1,5 roku. W domu zawsze mamy słodycze, ale są to słodycze ze sklepu ze zdrową żywnością: lizaki z ksylitolem, trufle z daktyli, żelki z agarem. Ciastka i ciasta robi zawsze babcia i używa do tego najlepszych i najbardziej wartościowych produktów, a czasem nawet przemyca jakieś superfoody: siemię lniane, młody jęczmień czy awokado. Używa wyłącznie bezglutenowych i razowych mąk oraz amarantusa. Do tego słodzi miodem i ksylitolem wyłącznie.

CO BYM ZROBIŁA INACZEJ
Dawałabym jej mniej mięsa a więcej wysokobiałkowych potraw roślinnych: fasolę po bretońsku, jednogarnkowe potrawki z ciecierzycą i gołąbki z soczewicą. Niestety Natalia nie jada takich potraw, bo nie jest do nich przyzwyczajona.

Kochane!
Porad i wskazówek w jaki sposób rozszerzać dietę najlepiej szukać moim zdaniem też na www.hafija.pl - to rzetelne źródło aktualnych informacji APP i WHO podzielonych przez ZD (Zdrowy Rozsądek) :)

Miłego dnia wszystkim bobasom mniejszym i większym.
Copyright © 2014 Blog Dietetycznie Siostro! , Blogger