maja 29, 2015

MOJA WAGA WCIĄŻ SPADA chociaż jem, jem i jem!!!!


Kochani,

Bardzo dziękuję za miłe komentarze dotyczące mojego odchudzania! To mnie wspiera i motywuje!
Zanim odpowiem na Wasze pytania, zdam relację z ostatnich 11 dni mojego odchudzania z dietą South Beach i zwiększoną aktywnością fizyczną.

Zapraszam na mój film





Pamiętacie, że mam w domu FlabeLos - sprzęt, który podczas 10 minut zastępuje 40-minutowy trening. Tak przynajmniej opisuje go producent. A co ja o tym myślę? No więc to, co mogę powiedzieć na pewno, to FlabeLos:

1. Rozgrzewa mięśnie ud, pośladków, a nawet partie bioder i wyżej - plecy i brzuch. Powiedziałabym, że po 10 minutach ciało jest tak wspaniale rozgrzane, jak po 20-30 minutach brzuchów i ćwiczeń na nogi.

2. Zachęca do dalszego treningu i faktycznie poprawia samopoczucie :)

3. Z pewnością powoduje szybsze krążenie limfy w organizmie, bo po zejściu z niego, a czasem nawet w trakcie, zasycha mi w ustach! Organizm domaga się nawodnienia, dzięki czemu szybciej usunie toksyny. To przy odchudzaniu jest niezwykle ważne - pomaga w walce z cellulitem, poprawia jakość skóry i usprawnia metabolizm.

Tyle plusów na razie mogę wymienić jeśli chodzi o moje treningi z FlabeLos.
Tuż po 10 minutach na FlabeLos staram się zrobić te ćwiczenia:
Mel B Pośladki
Mel B ABS
oraz plankuję - czyli robię ćwiczenie "deska" zainspirowana dziewczynami z bloga http://szpilkinasilowni.pl/


A jak u Was?

Wciąż macie wymówki, żeby nie ćwiczyć w domu? - że "SIĘ NIE DA"!?

No ja też tak uważałam, dopóki się sama nie kopnęłam w 4 litery!!!

Do tej pory udaje mi się zrobić powyższe ćwiczenia jedno po drugim 2 czasem 3 razy w tygodniu - może to niewiele, ALE lepsze to niż nic!

Wolę to, niż ciągłe gadanie, że ćwiczyć się nie da, bo deskę możecie robić nawet w łazience, poświęcając 10 minut mniej na kąpiel!

Zawsze jest jakieś wyjście - dla chcącego nic trudnego!

Także ja, codziennie wykonuję trening 10 minut na FlabeLos oraz codziennie od 26.05 plankuję. Resztę robię w miarę możliwości.

MOJE JEDZENIE

II Faza Diety South Beach wskazuje nam produkty skrobiowe, które wprowadzamy powoli i w ograniczonej ilości do swojego menu. 

Ja zdecydowałam się wprowadzić wyłącznie ryż, ponieważ jest to dla mnie przede wszystkim łatwe. Ryż daje dużo możliwości przygotowania i spożywania go w wielu postaciach. Jednocześnie ogranicza mnie w taki sposób, że nie mam burzy mózgu gdy zastanawiam się nad przygotowaniem menu. Ogranicza mnie w dobrym sensie - zaznaczam od razu, że to mój wybór i jest mi z tym dobrze.

Posiłki wyglądają tak jak w I fazie z dodatkiem ryżu. Okej - czasem zjem kaszę, ale wtedy nie jem już oczywiście ryżu. Trzeba myśleć!

1. Dbam o ilość spożywanego białka. Książkowo to 1 gram na 1 kilogram masy ciała dziennie, a jednocześnie to 40% z dziennego zapotrzebowania w makroskładniki. To wpływa pozytywnie na moje mięśnie (zwłaszcza tego pilnuję w dzień gdy więcej ćwiczę), a bez nich chudnięcie idzie znacznie wolniej. Zauważyłam, że gdy zjem więcej białka, mam mniejszy apetyt na słodycze!

2. Dbam o to, aby przerwy między posiłkami nie były dłuższe niż 4 godziny maksymalnie. Dzięki temu, że jem w ciągu dnia mam mniejszy apetyt wieczorami! A mam z tym duży problem, aby nie jeść wieczorem i przed snem. To jeden ze złych nawyków, który nadal pokutuje w moim stylu życia. Chęć na jedzenie gdy dzieci pójdą spać jest czasem olbrzymia! Zjadam wtedy zwykle dwa, trzy świeże ogórki. Czyli klasycznie oszukuję żołądek.

Trzeba próbować wszystkiego, aby rozwiązywać swoje problemy. Może i Ty spróbujesz tych metod!

MOJE EFEKTY

Waga spada cały czas. 
Ostatni tydzień pół kilo, czyli mniej niż w pierwszej fazie - ale to oczywiste.

Są pierwsze zgubione centymetry w udach i ramionach - to moja bolączka, że zawsze na początek chudną mi górne i dolne partie ciała, a brzuch pozostaje niewzruszony. Dlatego tak go męczę i dręczę plankując i ćwicząc ABS.

MOJE CELE

Osiągnęłam poprzednio stawiany sobie cel i zgłosiłam się po odbiór nagrody :)


Mam nowe buty do treningów, a przy okazji mój synek ma nowe buciki do uciekania przede mną! :)

Kolejny cel, to cel wagowy, zaplanowany na 6 czerwca. Zakłada utratę kilograma w czasie 23.05-06.06 czyli w dwa tygodnie.

ODPOWIEDZI na Wasze pytania

1. Nie polecam w I fazie jeść wielu tłuszczy, ale przede wszystkim proszę Was, abyście wykluczyli niezdrowe tłuszcze, tym samym niezdrowe produkty, takie jak:
-bekon, boczek
-wędzone ryby
-sery topione
-ryby w olejach z puszki

Ja w I Fazie z tłuszczy jadłam w sumie wyłącznie klarowane masło i oliwę z pomidorów z oliwy oraz te pomidory. Reszta tłuszczu zawarta mogła być w białym serze, mozarelli i jogurcie czy mleku.
Innych tłuszczy w ogóle nie jadłam.

Brak tłuszczu ułatwia przygotowanie posiłków i sprawia, że są mniej kaloryczne.
Pamiętaj jednak, że tłuszcze są potrzebne - są nośnikami witamin oraz pomagają we wchłanianiu i przyswajaniu witamin z innych produktów. Zawsze używaj tłuszczu do sałatek - czy to w postaci oliwy, czy pomidora z oliwy czy sera.

2. Na diecie SB MOŻNA PIĆ KAWĘ - jedną, dwie słabe dziennie.

Ja piję jeden lub dwa kubki (w sumie 2 łyżeczki rozpuszczalnej) do godziny 13-14:00

3. Na diecie SB można pić alkohol, a dokładnie wino. Najlepiej wytrawne. 
Można je pić nawet codziennie w ilości 200ml dziennie.

W I Fazie nie piłam alkoholu.
W drugiej owszem - miałam wieczór z kieliszkiem wina. a nawet dwoma kieliszkami. Była okazja, było spotkanie z koleżankami. Najważniejsze to:
- nie jeść podczas picia alkoholu 
- pić dwa razy więcej wody

To sprawi, że zatrucie alkoholowe będzie szybciej usunięte z organizmu.

Nie chciałabym, aby ktoś mnie źle zrozumiał - nie namawiam nikogo do picia alkoholu. Jesteśmy dorośli, a Polska to kraj w którym alkohol jest dozwolony osobom, które ukończyły 18 rok życia. Do tych osób kieruję wskazówki, aby niwelowały skutki jakie wywołuje nawet najmniejsza ilość alkoholu.

4. Na diecie SB można jeść słodycze, ale wyłącznie przygotowane w domu.

Ponieważ na diecie SB nie jemy żywności przetworzonej - a co za tym idzie, żadnych kupnych słodyczy. Na blogu znajdziecie dużo przepisów na słodycze na I i II fazę SB.

OGŁOSZENIA

Kochani, udało mi się przetrwać najgorszy moment, jakim jest początek odchudzania. 

Dla jednych najgorszy jest pierwszy dzień diety, dla innych najtrudniejszy trzeci, dla jeszcze innych trudny jest cały pierwszy tydzień. A dla mnie najtrudniejsze było zdecydować się na to odchudzanie w ogóle. 

Bo ja też wiele razy mówiłam sobie "od poniedziałku", "od jutra", "to dziś już zjem, a jutro nie będę jadła"! Ja to naprawdę znam! I wiem, że wiele z Was też to zna! Dlatego ogłaszam koniec niezadowolenia z siebie! Koniec narzekania i unikania!

WYBIERZ TO CO DLA CIEBIE NAJLEPSZE!

Możesz jeść pysznie i często! Możesz pić kawkę, czasem wino ;) Możesz jeść ciasto, np TAKIE. A jeśli nawet dopadnie Cię jakaś nagła ochota i nie powstrzymasz się przed zjedzeniem czegokolwiek, czego teoretycznie nie powinno się jeść, to moja ZŁOTA ZASADA BRZMI:





Naprawdę dieta South Beach to nie jest droga przez mękę! 
A efektem jest wypracowanie zdrowych nawyków żywieniowych, które odmienią Twoje życie!

Jeśli teraz powiesz "ALE"

- ja nie umiem nie jeść chleba
- nie mogę się powstrzymać przed paluszkami
- to okropne mieć same zakazy
- będę na pewno głodna

lub jeszcze inne "ALE" - to zawsze znajdziesz sposób, aby Ci się nie udało! 

WSZYSTKO SIEDZI W TWOJEJ GŁOWIE! Przestaw sobie ten przełącznik!

Zobacz MOJE EFEKTY. Może nie są spektakularne, może nie powalają na kolana 
"ALE" 
ja już zaczęłam! 
A Ty?
Pozdrawiam,
Ania ;)

17 komentarzy:

  1. A ja zaczęłam 5 miesięcy temu i 11 kg za mną. Co prawda dieta inna i ćwiczenia też, dużo skakanki i dużo ruchu. I przede wszystkim mż :) pozdrawiam i życzę wytrwałości!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ładnie idziesz do przodu. Ja też tak chcę!! :)
      Dzięki i również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Również jestem na diecie south beach i muszę przyznać, że czuję się świetnie! Żołądek mi się skurczył, i w ogóle nie chodzę głodna, ale to też dlatego, że mogę obecnie przygotowywać każdy posiłek w domu. Ponadto nauczyłam się robić bardzo przemyślane zakupy. Chudnę stopniowo mimo, że np. codziennie piję kawę z 1 łyżeczką brązowego cukru. Pozdrawiam i trzymam kciuki za dalsze efekty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie - stopniowo, powili jest dobrze. Człowiek odżywia się zdrowo, jada częściej a waga i tak spada! Tak trzymaj! Dzięki za kciuki ;) ja trzymam też za Ciebie :)

      Usuń
  3. Rób tabatę - szybsza, a da Ci dużo więcej:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam coraz więcej o tej diecie i bardzo mnie ciekawi, ALE jeszcze nie jestem do niej psychicznie gotowa :D
    Tobie życzę wciąż wytrwałości i zadowolenia z efektów! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tez zmieniam dietę, ale nie dlatego że chce schudnąć tylko żeby było zdrowiej :)

    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie - popieram i też trzymam kciuki :)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. to świetnie!
      Samą siebie też muszę raz w tygodniu przynajmniej ;)

      Usuń
  7. Dobry tekst tylko znaleźć te motywację na to wszystko ehh.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem coś o tym....wszystko siedzi w głowie.
      Istnieją techniki, są sposoby - gotowe systemy. Musimy z nich korzystać - po prostu wziąć dupę w troki i działać! :)

      Usuń
  8. Brawo! Wszystko brzmi rozsądnie i najwidoczniej Ci służy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Motywujesz :) ja uważam SB za najlepsza diete ze wszystkich bo tak jak mowisz uczy zdrowego podejścia :) a mam pytanie, orientujesz się może czy nasiona Chia można jeść w czasie I i II fazie? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobra dieta i sport i da radę bez głodzenia się

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Blog Dietetycznie Siostro! , Blogger