września 05, 2017

ROZSZERZANIE DIETY NIEMOWLAKA do 3 roku życia na żywym przykładzie



Dziś opowiem Wam w jaki sposób i kiedy zaczęłam rozszerzać dietę mojej córki oraz co jadła w kolejnych miesiącach życia aż do 3 roku.

Rozszerzanie zaczęłam po 6 miesiącach karmienia piersią  - i bardzo istotne tutaj jest to, że następnie karmiłam Natalię mlekiem modyfikowanym z butelki do 18 miesiąca życia.


Najpierw włączyłam tarte, surowe jabłko - po dwie łyżeczki, potem coraz więcej. Następnie po tygodniu gotowane marchew i jabłko, potem kolejne gotowane warzywa: brokuły, ziemniaki, kremy z warzyw na wywarze z warzyw. Podawałam również inne owoce - surowe oraz duszone.

W kolejności było również jajko, około siódmego miesiąca: na początku dodawałam żółtko do ziemniaczków gotowanych lub zupki, potem całe jajeczko na miękko oraz jajecznica na parze lub suchej patelni.

W około 9 miesiącu włączyłam również kaszę jaglaną, gryczaną, ryż, płatki ryżowe. Podawałam je albo z zupą albo w postaci deseru. Właściwie już wtedy byłam pewna, że Natalia nie ma żadnych alergii pokarmowych i nietolerancji na składniki pożywienia.

Przed skończeniem roku dałam jej też jogurt naturalny i mleko krowie, ale nie UHT, tylko takie "świeże", które jednak przedstawia jakieś wartości odżywcze.

PAMIĘTAŁAM
Że dziecko ma mały brzuszek, nie przekarmiałam. tylko do pierwszych urodzin wszystkie produkty to było "urozmaicenie" diety, która opierała się na mleku.

CO BYM ZROBIŁA INACZEJ
Z uwagi na to, że nie karmiłyśmy się dobrze - podawanie piersi wiązało się z okropnym bólem, nie zdecydowałabym się na przedłużenie karmienia, ale nie wprowadziłabym mleka modyfikowanego. Pominęłabym ten etap i przeszłabym na bezglutenową, niesłodzoną kaszkę i wprowadzała stałe pokarmy. Mleko krowie zmieniłabym na roślinne.
Dawałabym jej do picia więcej wody.

W pierwsze urodziny Natalia była gotowa zjeść kawałek swojego tortu, a był to biszkopt z galaretką. W pierwsze urodziny miała już 10 zębów.

Po ukończeniu roku Natalia jadła już bardzo dużo, to czego pilnowałam, to aby nie jadła:

  1. Kupnych słodyczy, choć bułki drożdżowe czy pszenne już jadała
  2. Potraw smażonych typu kotlety, frytki, mięsa itp.
  3. Soków owocowych i napojów kolorowych dosładzanych cukrem. Zasadniczo poza wodą piła soki dla dzieci bez żadnych dodatków poza zagęszczonym sokiem.
  4. Oczywiście nie jadła również potraw nie wskazanych dla dzieci (np.grzyby), tłustych mięs, słabej jakości wędlin.
  5. Nie stosowałam nigdy w domu margaryn, tłuszczy słabej jakości, nie używałam białego cukru, sól tylko różową himalajską lub dobrej jakości morską - w niewielkich ilościach.

W ciągu kolejnego roku Natalia zaczęła jadać placki, które robiłam zawsze z najróżniejszych składników, często bez mąki. Dodawałam mielone siemię lniane, ostropest, mielone płatki, suszone owoce, świeże owoce, zioła.

Słodziłam wyłącznie ksylitolem.

Natalia jadła razem ze mną wypieki z fasoli, wieloziarniste chleby, strączkowe ciastka.

Pilnowałam, aby codziennie zjadała dobrej jakości ogórka kiszonego lub jogurt. Podawałam jej drogie ryby, które kupowałam często tylko dla niej (15 dkg) :) Gdy dokształciłam się bardziej z zakresu odżywiania dzieci, eliminowałam jej w miarę możliwości finansowych krowi nabiał zmieniając go na roślinne odpowiedniki: ryżowe mleko, sojowy jogurt. Nigdy nie wpuściłam do kuchni białej mąki czy cukru ponieważ są to zupełnie bezwartościowe produkty, które wyłącznie zapychają jelita od najmłodszych lat. Pozwalałam sobie tylko czasem na kupienie jej słodkiej bułki, które bardzo obie lubimy i czasem (do tej pory) razem jadamy. Nie jest to jednak żadna norma - w domu zawsze jest pełnoziarniste pieczywo zawierające pestki słonecznika, dyni i siemię lniane. Teraz Natalia nie lubi nawet białych bułek.

Niestety do tej pory Natalia nie polubiła galaretek z agarem, nad czym bardzo ubolewam.

Gdy Natalia poszła do przedszkola razem z kilkorgiem rodziców udało nam się usunąć z przedszkolnego menu nutellę i parówki - tak, tak, były tam! No, ale to był 5 lat temu, a to dużo jeśli chodzi o świadomość w odżywianiu.


PAMIĘTAŁAM
Że mogę się sprzeciwić dawaniu mojemu dziecku kupnych słodyczy i robiłam to. Natalia pierwszy raz spróbowała lizaka na jakiejś imprezie dla dzieci gdy miała 1,5 roku. W domu zawsze mamy słodycze, ale są to słodycze ze sklepu ze zdrową żywnością: lizaki z ksylitolem, trufle z daktyli, żelki z agarem. Ciastka i ciasta robi zawsze babcia i używa do tego najlepszych i najbardziej wartościowych produktów, a czasem nawet przemyca jakieś superfoody: siemię lniane, młody jęczmień czy awokado. Używa wyłącznie bezglutenowych i razowych mąk oraz amarantusa. Do tego słodzi miodem i ksylitolem wyłącznie.

CO BYM ZROBIŁA INACZEJ
Dawałabym jej mniej mięsa a więcej wysokobiałkowych potraw roślinnych: fasolę po bretońsku, jednogarnkowe potrawki z ciecierzycą i gołąbki z soczewicą. Niestety Natalia nie jada takich potraw, bo nie jest do nich przyzwyczajona.

Kochane!
Porad i wskazówek w jaki sposób rozszerzać dietę najlepiej szukać moim zdaniem też na www.hafija.pl - to rzetelne źródło aktualnych informacji APP i WHO podzielonych przez ZD (Zdrowy Rozsądek) :)

Miłego dnia wszystkim bobasom mniejszym i większym.

2 komentarze:

  1. Mój synek zaraz będzie miał rok i straszny z niego łasuch ��. Problem jest, że ja czasem nie mam pomysłów co ugotować lub jak wprowadzam nowości to mu nie smakuje... Może wkrótce się to zmieni, a jak narazie jest strasznym mięsożercą ( ma szczęście ryby też uwielbia).

    OdpowiedzUsuń
  2. No wlaśnie mój synek też teraz dużo zajada i też uwielbia mięsko :D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Blog Dietetycznie Siostro! , Blogger