marca 26, 2017

WNIOSKI PO 14 DNIACH POSTU dr Ewy Dąbrowskiej



Postanowiłam przygotować całkiem oddzielny wpis dotyczący tego co zmienił w moim dotychczasowym życiu post warzywno-owocowy (inaczej post Daniela) przez zaledwie 14 dni.

Oto moja lista.


1. Przestałam mieć apetyt.

Dotychczas często całymi dniami myślałam o jedzeniu! Wiem, to brzmi fatalnie, ale takie są fakty. Nie mogłam uwolnić się od jedzenia!

Wystarczyło kilka dni na poście, aby się od tego oderwać!

2. Przestałam jeść po nocy, czyli po 20:00. BEZ PROBLEMU!

Co wydawało mi się absolutnym wyzwaniem i ciągłą walką ze sobą. Tutaj tego nie ma - na poście można jeść również wieczorami, bo tutaj godzina nie ma takiego znaczenia jak ilość spożytych kalorii w ciągu dnia. Jesteśmy na diecie i mamy jeść z umiarem, ale jeśli jesteśmy głodni to nawet o 22:00 to możemy sięgać po dozwolone jedzenie.

Przez pierwsze dni jadłam wieczorami (około 21-22) gulasze warzywne. Teraz zamykamy kuchnię razem z dziećmi około 20.

To jest fantastyczne!

3. Ustał pulsujący, narastający, przeszkadzający i wkurzający ból!

Ból (nerwoból, ból reumatyczny) który miałam po przebytej jakiś czas temu operacji. Ból odczuwałam przez 8 miesięcy po operacji! W tym czasie nie mogłam aktywnie ćwiczyć i nie dbałam o dietę. Przybyło mi kilka kilo. Ból narastał.
Po 8 miesiącach zebrałam się w sobie i wróciłam do ćwiczeń (mimo bólu) oraz do diety eliminacyjnej - bezglutenowej. Sytuacja się poprawiła, ale problem pojawiał się co jakiś czas, zwłaszcza w okresach wilgotnych: jesień, zima, wiosna oraz gdy pozowliłam sobie na gluten w chlebie lub makaronie.

Na poście Ewy Dąbrowskiej w ogóle nie odczuwam tego bólu.

Natomiast po złamaniu postu w weekend ból wrócił na dwie doby od razu!!!

Nie wiem czy mój post będzie czysty przez kolejne dni, aż do planowanego 42giego dnia. Ale na pewno wiem, co w mojej diecie eliminuję na zawsze - jest to biała mąka oraz biały rafinowany cukier. Te dwa produkty zniknął również z diet moich dzieci i męża. Na zawsze. To bezwartościowy syf, który uzależnia i powoduje utrzymywanie się stanów zapalnych najprościej mówiąc!

4. Nie piję kawy!

I nie potrzebuję!

Lepiej sypiam, lepiej się wysypiam, łatwiej zasypiam.

Jeszcze niedawno zasypiałam około 1-2 w nocy. Teraz 22-23. Dzięki temu wysypiam się bo śpię tak samo jak zawsze do 7-8:00.

Nie potrzebuję kawy rano, bo nie potrzebuję zastrzyku energii! Mam ją w sobie. Idealne na śniadanie jest wypić koktajl z buraka i jabłka, bo to mega zastrzyk fruktozy i błonnika. Syci na wiele godzin!

5. Na poście czuję się lekko i gibko!

Post przy braku łaknienia i apetytu daje poczucie lekkości i gibkości. Ciało zostaje oczyszczone, a wszystko co trafia do środka jest pełne wartości odżywczych.

Nie ma tutaj głodu ani osłabienia. Umysł jest trzeźwy i jasny.

Dowodem na to jest mój mąż - on nie złamał postu od 16 dni. Z faceta, który jadł w sumie wszystko przeszedł metamorfozę na faceta, który żyje od wielu dni samymi warzywami. Nie odczuwa on głodu, nie jest bardziej niż zwykle zmęczony. Już po kilku dniach postu zmniejszył dawkę leku przeciwbólowego o 75%!

Dodatkowo waga spada i to również jest plus. U męża to 4,5 kilo u mnie 2,5kg.

6. Ustępują objawy uczulenia

Kilka miesięcy temu stwierdzono u mnie mocne uczulenie na kurz ze wstępem do astmy, gdzi już pojawił się suchy, uporczywy kaszel, zwłaszcza po przebudzeniu. Natępnie rano miałam okropny katar oraz przez pierwsze dwie godziny nie przestawałam kichać.

Skończył się okres grzewczy, zdecydowanie częściej wietrzymy mieszkanie i problem się złagodził. Jednak katar co rano pozostał.

Na poście go nie ma.

7. Zmienia się moja głowa

Zmienia się moje podejście do odżywiania (znowu!) - co bardzo mnie cieszy. Wraz z pogłębieniem wiedzy zdecydowanie zmieniłam nastawienie do spożywania mięsa.

I chciałabym w tym miejscu szerzej o tym napisać :)

 

 PROCESY GNILNE W JELITACH

Mięso jest pokarmem niezrównoważonym bo nie zawiera m.in.błonnika.
Mięso zalega w przewodzie pokarmowym człowieka dłużej niż u innych zwierząt mięsożernych.

Mięso podlega gniciu jelitowemu. 
Bakterie gnilne wnikają do krwi tworząc kompleksy immunologiczne. Jest to proces bardzo długi i dzieje się tak, gdy organizm jest przeciążony treścią jelitową, z którą nie może się uporać. Dzieje się tak, gdy wątroba traci zdolność oczyszczania krwi napływającej z jelit. Wtedy krew z kompleksem immunologicznym przedostaje się do całego ciała co sprzyja rozwojowi wielu chorób: stłuszczenie wątroby, choroba wieńcowa, miażdżyca kończyn dolnych, zapalenie wątroby, choroba wrzodowa żołądka lub dwunastnicy, choroba zwyrodnieniowa stawów, paradontoza, cukrzyca, nadciśnienie.

Kompleksy sprawiają, że organizm słabiej rozpoznaje bakterie, wirusy i komórki nowotworowe. Gdyby krew była czysta, organizm łatwiej radziłby sobie z eliminacją wirusów i bakterii - nie przeziębialibyśmy się tak łatwo ani nie chorowali na choroby cywilizacyjne.

Średnia wieku badanych przez dr Ewę Dąbrowską to 50 lat.
Pracujemy na swoją przyszłość całe życie.

Badani pacjenci zostali poddani postowi i w ciągu kilku tygodni kompleksy w ich krwi zostały wyczyszczone. Krew czyści się sama podczas postu. Gdy krew się oczyści organizm uruchamia samooczyszczanie, regenerację i proces samolecznia.

BIAŁKO ZWIERZĘCE A BIAŁKO ROŚLINNE

Białko roślinne jest pokarmem zrównoważonym, towarzyszy mu dużo błonnika, co zapewnia sprawne oczyszczanie jelit.

Białko roślinne nie powoduje gnicia w jelitach.

Białko roślinne nie zawiera tłuszczów nasyconych i cholesterolu.

Białko roślinne i roślinny pokarm dostarcza wszystkich niezbędnych składników pokarmowych i sprzyja zasiedlaniu się flory bakterii kwasu mlekowego. Znikają wtedy zaburzenia trawienia i niedobory witamin.

Mięso gromadzi w sobie ogromne ilości pestycydów.

Mięso wywołuje uzależnienie.

Białko zwierzęce zakwasza organizm, co może prowadzić do równoważenia tego zjawiska w organizmie przez zasadowe sole wapniowe z kości. Mięso może więc być przyczyną osteoporozy.

Jestem przekonana, że osoby cierpiące na choroby cywilizacyjne nie powinni jeść mięsa tylko zastępować je białkiem roślinnym.

CZY BĘDĘ WEGETARIANKĄ?

Na pewno nie. 
Dlaczego? 
Z prostego powodu - znam mięso świetnie, jadłam je zawsze i w tym momencie nie wierzę abym już nigdy go nie zjadła.

Ale na pewno ograniczę spożycie mięsa, ponieważ to czego dowiedziałam się o skutkach jego jedzenia przekonuje mnie alby to zrobić. by podjąć kroki w stronę ograniczenia spożycia mięsa. A co Wy o tym myślicie? Czy już dawno przestaliście jeść mięso, czy zastanawiacie się nad tym? A może pukacie się w głowę czytając mój dzisiejszy post?
:)
Pozdrawiam!
Ania


14 komentarzy:

  1. Nie jadłam mięsa 10 lat.. Teraz jadam sporadycznie..Czy to zmieniło moje życie lub samopoczucie? Nie..
    Nie wierzę w głodówki, diety oczyszczające itp.. To kwestia pewnej mody która teraz powraca..
    Pierwszy bum a takie metody pojawił się w 2 połowie lat 90 tych..
    po fali entuzjazmu tymi metodami odkryto,że to jest jednak wyniszczające dla organizmu i jednak korzyści wynikające ze stosowania tego typu metod nie przewyższają minusów..
    Najważniejsze by jeść nie przetworzone produkty bez syfu typu syrop glukozowo- fruktozowy, dużo warzyw , ziaren nie oczyszczanych itp..
    A minimalna ilość glutenu czy laktozy nas wtedy nie zabije ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w tym, że najważniejsze to jeść żywność nieprzetworzoną :)

      Nie zgodzę się, że post warzywno-owocowy czy diety oczyszczające/alkalizujące to kwestia mody. Ja tu piszę o leczeniu żywnością oraz o tym, że żywność powoduje w konsekwencji wieloletniego jej nadużywania, kłopoty zdrowotne.

      Piszesz, że nie jadłaś mięsa 10 lat i niewiele to zmieniło w Twoim życiu. Pamiętaj, że odżywianie wpływa na nasze zdrowie w bardzo wolnym tempie.

      Latami pracujemy na otyłość, cukrzycę czy nadciśnienie i choroby stawów. Te choroby biorą się z odżywiania ale przychodzą powoli - trwa to dziesiątki lat.

      Myślę, że Twoj organizm odwdzięczy Ci się za niejedzenie 10 lat produktu, który zakwasza, jest niezrównoważony i obciąża organizm w procesie metabolicznym.

      A z ciekawości spytam: ile masz lat i na przestrzeni jakiego wieku nie jadłaś mięsa?

      Usuń
    2. mam 35 lat..
      przestałam jeść mięso w wieku 14 lat..
      troszkę do niego wróciłam w ciąży czyli 10 lat poźniej ( i czasem o tamtej pory jadam drób i ryby nie lubię i od dziecka nigdy nie jadłam i nie jem wołowiny i wieprzowiny i żadnego innego typu mięs)
      Niestety , genetyczne uwarunkowanie spowodowało ,że ma wysokie ciśnienie i i cholesterol.. zawsze miałam i pewnie będę miała..

      Usuń
    3. Dzięki za odpowiedź! :)

      Jako nastolatka również miałam epizod z niejedzeniem mięsa, ale moje kubki smakowe miały nede mną przewagę :P

      Co do ciśnienia to mój mąż po tygodniu miał spadek i ciśnienie się unormowało na poziomie 120-125/80-85 i na razie się utrzymuje. Jest pod kontrolą kardiologa ponieważ miał bóle w klatce. Jednak po 2 tygodniach postu i kolejnych badaniach okazało się że serce się uspokoiło.
      Jedną z motywacji do postu były kłopoty z sercem. Chcemy je naprawić postem i na razie się udaje.

      Nie wiem do końca jak to działa, ale na poście w ogóle jesteśmy spokojniejsi, bardziej uśmiechnięci i nawet jak Rafał się wkurza bo nie może zjeść naleśnika to nie potrafi być zły tylko się śmieje :)

      Czy próbowałaś kiedyś potraktować jedzenie jak paliwo dla ciała? - większość osób nie ma z tym problemu.
      Czy wierzysz, że niektóre pokarmy szkodzą człowiekowi?
      Dlaczego jest problem w postrzeganiu jedzenia jak czegoś co może nam pomóc?

      Usuń
    4. oczywiście ,że ważne jest to co jemy, ile jemy itd..
      ale nie wierzę, że postem czy dietą można się wyleczyć na zawsze ze wszystkich schorzeń.
      pewne rzeczy odpowiednią dieta można naprawić.
      ale są też sytuacje gdy dieta poprawia chwilowo wyniki a po dłuższym okresie gdy organizm się przyzwyczai do nowego sposobu odżywiania wracają one na stare tory..
      tak jest np z moim cholesterolem .. po szeregu badań, diet itp wychodzi na to ,że po prostu nie działa u mnie jakiś enzym które powinien regulować poziom cholesterolu a tego nie robi..
      jak biorę statyny (okresowo) tez źle bo wyniki nawet na najmniejszych dawkach spadają aż za bardzo ..
      no i w końcu jedzenie to ważny ale nie jedyny element
      wpływający na nasze zdrowie.
      klimat, stan powietrza ilość chemii wokół..
      można pewne rzeczy ograniczyć ale nie wszystko da się wyeliminować..

      Usuń
  2. Super artykuł! Dowiedziałam się sporo ważnych i ciekawych informacji. Najważniejsze, żeby odżywiać się z głową :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. I pracować nad zdrowymi zachowaniami, eliminując te, które nam szkodzą, jak szybkie i łatwe sięganie po słodycze lub opychanie się jedzeniem w ogóle.

      Usuń
  3. Kurczę mnie ciężko jest ograniczyć mięso ale póki co wykluczam kurczaka w każdej postaci więc może stopniowo,małymi krokami będę z czegoś rezygnowała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małe kroczki to bardzo dobra metoda. Sprawdza się! U nas w domu jemy wyłącznie indyka. Nie używamy cukru i dawno zrezygnowaliśmy z białej mąki. Jednak jest jeszcze sporo rzeczy do poprawy - ale to małymi kroczkami właśnie :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. po kilku dniach postu nie mogę nosić dresów i luźnych spodni. kilka razy dziennie mam wzwód. kobieta ma już mnie dosyć. jak kiedyś raz w miesiącu tak teraz dwa trzy razy dziennie. Pojde do lekarza bo coś jest nie tak

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko fajnie opisane i wyjaśnione!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam 41 lat i od 22 nie jem mięsa, od 10 także nabiału. Byłam miłośniczką mięsa, ale też zwierząt. Bardzo mi się te dwie rzeczy ze sobą kłóciły, więc wybrałam dobro zwierząt. Kilka lat temu całkowicie odstawiłam też alkohol. Nie, nie byłam alkholiczką:). To najlepsze i najzdrowsze decyzje w moim życiu!!!! Bardzo polecam

    OdpowiedzUsuń
  7. I jak wam idzie na tej diecie, zastanawiam się czy spróbować

    OdpowiedzUsuń
  8. Te wnioski są bardzo ciekawe. Super wpis.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Blog Dietetycznie Siostro! , Blogger