Jakub Tolak – aktor, muzyk z wykształcenia architekt. Polski
celebryta, którego mam okazję poznać w ramach współpracy z dietetycznym
cateringiem DietBox.
Będziemy rozmawiać oczywiście o odżywianiu, o tym, że każdy bez wyjątku musi przejść czasem ciężką drogę do sukcesu jakim jest zdrowa dieta i wymarzona sylwetka. Zapraszam.
Będziemy rozmawiać oczywiście o odżywianiu, o tym, że każdy bez wyjątku musi przejść czasem ciężką drogę do sukcesu jakim jest zdrowa dieta i wymarzona sylwetka. Zapraszam.
Anna Laskowska: Cześć Kuba. Powiedz jak to było w Twoim
życiu z „tym odżywianiem się”?
Jakub Tolak: Jak było? Może pomówimy o tym jak jest? :)
AL.: No wiem, że jest dobrze, ale niekoniecznie od zawsze
jadłeś zdrowo…
JT.: Fakt. Na studiach, jak pewnie większość ludzi,
odżywiałem się często na zasadzie "jak się uda". Zdarzało mi się nie
zjeść śniadania (bo zaspałem), obiadu (bo praca domowa o której zapomniałem)
itd. A ponieważ z natury jestem szczupły i w sytuacjach stresowych raczej
chudnę, to taki styl odżywiania nie zaowocował nadwagą, ale w którymś momencie
poczułem, że mam mniej energii niż powinienem, czułem się zmęczony. Dodatkowo w
pewnym momencie zdecydowałem z kolegą, że zaczniemy regularnie ćwiczyć, chodzić
na siłownię.
AL.: Więc potrzebna była dawka energii i to dobrej jakości
JT.: Właśnie. I to był najsilniejszy impuls do zmiany
nawyków żywieniowych. Wiadomo - złe odżywianie, to brak efektów ćwiczeń.
AL.: Ale skąd wiedziałeś co powinieneś zmienić? Skąd miałeś wiedzę na temat odżywiania?
AL.: Ale skąd wiedziałeś co powinieneś zmienić? Skąd miałeś wiedzę na temat odżywiania?
JT.: W tamtym okresie wiedzę czerpałem głównie z Internetu,
z czasopism poświęconych tematyce ćwiczeń i sportu, oraz od kolegów. Ale od
razu podkreślam, że moim celem było przede wszystkim zdrowe odżywianie
wspomagające ćwiczenia, a nie ekstremalna dieta dla kulturystów, czy zawodowych
sportowców.
AL.: Czyli zależało Ci aby było zdrowo, odpowiednio do
Twojego stylu życia i wzmacniająco.
JT.: Tak, moje posiłki były raczej sensownie zbilansowane,
choć teraz wiem, że popełniałem błędy. Jadłem na przykład za dużo białka, za
mało owoców i warzyw. Na szczęście nie były to błędy nieodwracalne.
AL.: Na pewno wiesz, że każdy na początku popełnia błędy –
zwłaszcza w dziedzinie, którą dopiero poznaje. Jak przypomnę sobie co i jak
kiedyś jadłam to wprost nie mogę uwierzyć!
JT.: Moja dieta nie zmieniła się chyba aż tak bardzo!
AL.: A co się w takim razie głównie zmieniło?
JT.: Po pierwsze regularność posiłków. A to było
najtrudniejsze. Przerzucenie się z jedzenia "jak popadnie" na 5 - 6
posiłków dziennie o określonych porach. To wymagało zupełnie nowego
rozplanowania czasu.
AL.: To prawda, inna organizacja dnia. Jak sobie z tym
radziłeś?
JT.: Na szczęście dość szybko okazało się, że da się do tego
przyzwyczaić i potem staje się to rodzajem rutyny – śniadanie, jak poranna
toaleta.
Po drugie zwracałem większą uwagę na to co jem. Sam
przygotowywałem większość swoich posiłków, ale kiedy zdarzyło się, że zjadłem
"na mieście", zawsze starałem się wybrać posiłek jak najbardziej
zbliżony do tego, co sam bym przygotował.
Cały czas też dużo ćwiczyłem, bywało tak, że jako drugie
śniadanie piłem koktajl proteinowy, podobnie po treningu. Na noc nie jadłem
węglowodanów i nie jadłem późnym wieczorem.
AL.: Dla niektórych to może brzmieć jak dieta odchudzająca,
a przecież nie chodziło o zbicie wagi tylko o zdrowe nawyki żywieniowe –
regularne, dobrze zbilansowane posiłki i nie najadanie się przed snem. Podstawy
zdrowej diety. Jak Ci się udawało wszystkiego przestrzegać? Nie miałeś pokus
aby ulec starym przyzwyczajeniom?
JT.: Postanowiłem nie rozpisywać ściśle wszystkiego i wchodziłem
w temat stopniowo. Jestem osobą, która potrafi wytrwać w postanowieniach, więc
wiedziałem, że dzięki tej stopniowości wszystko odbędzie się
"bezboleśnie", a ja od czasu do czasu będę mógł sobie pofolgować bez
wyrzutów sumienia i bez niebezpieczeństwa, że wszystko weźmie "w
łeb".
To „folgowanie sobie”, było bardzo istotnym elementem zmian,
bo dawało poczucie, że wszystko jest dość spontaniczne i naturalne. Nie
chciałem być niewolnikiem diety i nie chciałem aby nowe nawyki były męczące.
Oczywiście to nie znaczy, że codziennie jadłem tort. W
folgowaniu chodziło raczej o weekendy, wyjazdy, czy tego typu wydarzenia.
Jedzenie musi pozostać naturalnym elementem życia i tak chciałem to
zorganizować.
AL.: I po kilku latach osiągnąłeś pełen sukces! Organizm
przyzwyczaił się do pewnych pór posiłków, do pewnego rodzaju jedzenia.
Gratuluję. A powiedz czy gotujesz sam?
JT.: Gotuję i sam i z dziewczyną. Nie boję się kuchni i
uważam, że każdy facet powinien to w jakimś stopniu potrafić. Jakieś zupełnie
niedzisiejsze i nieżyciowe jest dla mnie, gdy mężczyzna nie umie nic upichcić
(prócz legendarnej jajecznicy), albo ma jakieś bliżej nieokreślone lęki
związane z garnkami. Nie mówiąc już o tym, że gotujący facet jest podobno sexy
;)
AL.: No nie podobno, ale na pewno! A co Was w kuchni
inspiruje?
JT.: Co jakiś czas robimy sobie wieczór nowej potrawy.
Inspirujemy się albo pysznymi potrawami, które zjedliśmy w jakiejś knajpie i
próbujemy je odtworzyć, albo szukamy ciekawych rzeczy w internecie. Nie jestem
znawcą blogów, ale zdarza nam się coś wyszukać na "Kwestii Smaku".
AL.: Mój ukochany blog! Wspaniałe, niezwykle apetyczne
zdjęcia. Jakie potrawy lubisz?
JT.: Lubię na przykład owoce morza, lubię nowe smaki, być
może dlatego nie do końca lubię kuchnię polską. Jest dla mnie chyba zbyt
"normalna" i często za tłusta.
AL.: Skąd wziął się pomysł aby skorzystać z dietetycznego cateringu?
AL.: Skąd wziął się pomysł aby skorzystać z dietetycznego cateringu?
JT.: Pomysł trafił do mnie sam, dostałem po prostu
propozycję rozpisania indywidualnej diety dla mnie. Spodobało mi się to, bo
akurat szła wiosna i po zimie już przymierzałem się do wiosennych zmian. Było
to dla mnie spore ułatwienie, bo miałem wtedy sporo zajęć i przygotowywanie
posiłków robiło się coraz trudniejsze. Do DietBoxu przekonała mnie ostatecznie
rozmowa z Panią dietetyczką, która dokładnie zrozumiała moje potrzeby i
rozpisała fajną (i smaczną!) dietę.
AL.: Sprawdzili się?
JT.: Tak. Czuję się bardzo dobrze, w lato bardzo dużo się
ruszałem, jeździłem na rowerze, miałem energię i zapał do pracy. Była to
zdecydowanie dobra decyzja!
AL.: A teraz szybkie podsumowanie. Ulubione sporty?
JT.: Ogólnie bardzo lubię ruch i kiedy przez jakiś czas nie
ćwiczę, to czuję się źle, łatwiej się denerwuję, ale przede wszystkim czuję się
"oklapły". Przez 4 lata podstawówki chodziłem do szkoły sportowej,
gdzie trenowałem akrobatykę sportową, więc podkład miałem niezły. :) Teraz, z
powodów zdrowotnych, nie mogę uprawiać sportów w sposób ekstremalny, np. biegać
maratonów, ale rekreacyjnie jak najbardziej. Lubię rower, pływanie, lubię
pograć w siatkówkę, ale lubię też bardzo długie spacery. Po półrocznej przerwie
wróciłem na siłownię, gdzie skupiam się bardziej na sprawności i utrzymaniu
ładnych proporcji sylwetki, niż na jakichś osiągach siłowo - masowych.
AL.: Wolisz ruszać się w klubie czy na powietrzu?
JT.: Zdecydowanie preferuję ruch na świeżym powietrzu,
dlatego w zimie, kiedy już rower nie wchodzi w rachubę, staram się wyjeżdżać w
góry, gdzie śmigam na snowboardzie - deska jest moją miłością jeszcze z czasów
liceum. Kiedyś sporo pływałem na winsurfingu i jeździłem na deskorolce. Dwa
lata temu z kumplami pojechaliśmy na Hel pouczyć się kite'a, ale ja jakoś nie
złapałem bakcyla. W to lato spróbowałem wake'a i to zdecydowanie bardziej moja
bajka.
AL.: Metoda na zdrowie według Jakuba Tolaka?
JT.: W odżywianiu regularne i dobrze dobrane posiłki, które
dadzą energię na cały dzień. W sporcie stawiać na zdrowie i dobre samopoczucie,
a nie na "pakerkę". Ruch jest podstawą i nieodłącznym elementem zdrowego
stylu życia - czymś, co do tego życia napędza.
AL.: Dziękuję bardzo za spotkanie.
Bardzo fajny wywiad. Dobrze się czyta :)
OdpowiedzUsuń-california
;) dzięki
Usuń