Jestem zupełną ignorantką programów kulinarnych! Naprawdę! Mimo, że myślałam nawet poważnie, że będę miała swój, gdy kręciłam programy z wp.tv. Ale nawet wtedy nie oglądałam innych programów.
Wiem, że teraz jest hajp na gotowanie w tv i trwa on od paru lat i pewnie jeszcze rok, dwa potrwa. Prawda jest jednak taka, że mało tego oglądam, jak na osobę kulinariami się zajmującą...
Znam kilku kucharzy z nazwiska i niekoniecznie z telewizji tylko z książek i warsztatów kulinarnych, na które mnie zapraszano. Nadrabiam przez internet Kuchenne Rewolucje i przyznam, że coraz bardziej lubię Panią Gessler, o której mało wiedziałam, bo...no własnie - bo nie oglądałam jej programów! A kobieta robi w rewolucjach wielki kawał ciężkiej pracy.
Czasem przejrzę ugotowanych, bo lubię patrzeć na "zwyczajnych" ludzi, którzy lubią gotować. Gdy jeszcze płaciłam za BBC (rok temu) Gordon był w moim domu niemal codziennie - uwielbiam go. Z polskich programów kulinarnych znam Makłowicza, Okrasę i Paskala. Wiem, że Guzik prowadzi jakiś program o odżywianiu po swoim spektakularnym schudnięciu, ale nie oglądałam tego programu od początku do końca ani razu...nie trafia do mnie. Wiem, że program ma też jakaś aktorka (której nazwiska nie pamiętam) i wciska wszystkim, jak chudnąć zdrowo, podczas gdy sama jest chuda jak tyczka i sztuczna (pewnie dlatego też nie pamiętam jej nazwiska). (Okropny hejt :P - fuj).
Więc
Gdy trafiła w moje ręce książka "Szczypta smaku", którą miałam recenzować, po prostu poddałam ją własnej ocenie jako zamkniętą całość dwóch, nieznanych mi autorek. Tymczasem, okazało się (przed rozpoczęciem pisania recenzji wygooglowałam autorki), że obie panie to znów któreś z kolei autorytety zdrowego żywienia z telewizji. No i co teraz zrobić? Pisać to co pomyślałam o tej książce za pierwszym razem, czy odnieść się do ich książki oraz do twórczości i dorobku telewizyjnego jako całości???
Recenzja jednak musi być
Więc gryzę ten orzech
Książkę "Szczypta smaku" rozpoczyna wstęp, który autorki nazwały wyznaniem. Piszą o tym jak to źle się odchudzać i głodzić, i jak to dobrze jeść smacznie i zdrowo.
Miły tekst.
Następnie zaczynają się przepisy, podzielone na kilka grup: nazwa, składniki, przygotowanie, nazwa, składniki, przygotowanie. Przepisy nie są patentami na przygotowanie znanej potrawy w inny sposób, nie są sposobami na nowość, nie odkrywają nieznanych połączeń, nieznanych składników. Na pewno nie przeciętnemu czytelnikowi blogów kulinarnych (a do takich piszę tą recenzję ;) ).
Przepisów w książce jest 24.
W skali roku to dwa przepisy na miesiąc.
Czasem pojawiają się na stronach książki "rady", z których jedne są bardziej interesujące i przydatne niż inne - to przecież zależy od poziomu wiedzy czytelnika. Autorki założyły, że czytelnik ma wiedzę "startującą" w dziedzinie kulinariów i nie wie, że do pracy można wziąć sałatkę makaronową, do czego służy klarowane masło lub jak przechowywać ser w lodówce..
Rad jest 12.
W skali roku to jedna rada na miesiąc.
Więc...
Polecam tą książkę wszystkim fanom obu Pań - bo cóż to za fan, który nie ma książki swojego idola!?
Polecam ją również wszystkim przyjaciołom fanów Pań - idealny prezent dla takiego fana! :)
Reszcie zaś polecam zamiast kupować tą książkę, wysłać kwiaty do ulubionej blogerki kulinarnej (nie żartuję, pytajcie o adres i ślijcie swoje dowody uznania - bo czym innym jest zakup książki, niż dowodem zaufania i uznania?), wysyłajcie kwiaty, bo 100% publikujących kulinarnych blogerek, oddaje w Wasze ręce za darmo swoje pomysły i patenty przynajmniej dwa razy w tygodniu, a gros z tych przepisów w sieci, zawiera dokładny opis skąd wziął się pomysł na potrawę, jaką wartość odżywczą ma potrawa oraz co zrobi nam ta potrawa gdy ją zjemy.
To średnio 15 przepisów w miesiącu.
W skali roku to średnio 180 przepisów.
Dla Was za darmo.
Że nie wspomnę o przepięknych zdjęciach, które są z miesiąca na miesiąc coraz lepsze. O organizacji konkursów, dzięki którym macie i zabawę i zysk. O możliwości dopytania o szczegóły potrawy, zamienniki, o poradę.
Blogerki kulinarne oddają Wam swoją wiedzę, czas, talent, pasję i nie mają w zamian tantiem z każdych kolejnych 24 przepisów.
Z każdych kolejnych dwunastu rad....
Dlatego polecam tą książkę wszystkim fanom autorek - to ładnie wydany zbiór przepisów na każdą porę dnia i na wiele okazji (śniadanie, kolacja we dwoje, obiad rodzinny etc.). Potrawy są ładnie pokazane i jasno opisane.
"Szczypta smaku" Agata Ziemnicka-Łaska, Olga Kwiecińska |
Takie mam przemyślenia po przeczytaniu tej książki, no i taka ta moja recenzja.
(Aleszjajestemokropna!
Jestem?)
POZDRAWIAM SIOSTRY!
Jezeli z polskich programow kulinarnych znasz tylko Makłowicza, Paskala i Okrase to radze szybciutko odpallic kuchnia.tv ( w necie tez jest) i obejrzec Modesta Amaro, Jakubiaka w sezonie, Grzesia Łapanowskiego, Adama Chrząstowskiego i kilku innych.
OdpowiedzUsuńOla
Nadrabiam, nadrabiam :) Grzesia Łapanowskiego poznałam osobiście miesiąc temu i od tej pory sporo nadrobiłam włącznie z jego świetną książką "Smakuje", której recenzja na blogu również się pojawi. Jakubiaka w sezonie znam, ale nie przepadam za tym młodym panem - wolę czas przeznaczyć na oglądanie choćby Pani Gessler. Dwóch pozostałych na pewno obejrzę - dzięki Ola za wskazanie :)
UsuńBrrr, nie znosze pani Gessler. A Łapanowski tez ma takie ADHD na zywo jak wydaje sie w tivi? Ja z kuchnia.tv lubie tez bardzo panią Agate Jedraszczak ( ma słodkie pućki;) ), Gosie Molską ( prowadziła fantastyczne programy kulinarno podroznicze), pana od serów czyli Gienia Mientkiewicza i dosc oryginalne jak na nasz kraj i roslinnosc- Łukasza Ruczaja ( tez wydał ksiązke). Generalnie nie znosze celebrytow w kuchni, jak widze te ksiazki na polkach, pisane przez gwiazdki seriali to mnie cofa.
UsuńOla
Magda Gessler w rewolucjach robi fajną pracę i dobrze jej to wychodzi. Pewnie, że ma swoje jazdy, przy których za bardzo się upiera w obliczu polskiej rzeczywistości, ale dobrze jej ten program wychodzi. Jaka jest w innych - nie wiem, bo nie widziałam :))
UsuńA Grzesia faktycznie pełno w całej kuchni - wie co w jakim garnku i kiedy i kątem oka widzi czy ingrediencje lecą dobre i w dobrym momencie - ma facet dryg do kuchni.
Ola, dzięki za podpowiedzi - nie pozostaje mi nic innego jak oddać się dzis wieczorem błogiemu oglądaniu :)))
Pozdrawiam!
Tomek jest w porządku, chociaż wolę go na żywo niż w programie, w którym razi mnie kilka rzeczy. A recenzja bardzo udana - teraz wiele znanych albo niby znanych osób sili się na ekspertów kulinarnych bo taka moda... na szczęście za chwilę zajmą się czym innym. Pozdrawiam, Aniu :)
OdpowiedzUsuńIza, liczyłam na to, że się wypowiesz i nie zawiodłam się co do Twojego stanowiska ;)
UsuńDzięki i pozdrawiam!
Świetny tekst, a w zasadzie pomysł. Bloggerzy kulinarni tez mogą być docenieni?:) Tylko nie kwiatami :)
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńA czym proponujesz docenić blogerów?
Nic dodać, nic ująć :)
OdpowiedzUsuńJa widziałam te babki w tv i ich nie trawię, ta po lewej to w ogóle na ekranie ma kilka kilogramów więcej i dykcję niedotelewizji. Świetna recenzja uśmiałam się, ale wszystko co piszesz bardzo prawdziwe. Ja z kolei mam zaległości z książkami i jak jakaś trafi w moje łapki to szukam możliwości komentowania pod przepisem :D serio mi się zdarzyło... Rozpieszczają nas te blogi.
OdpowiedzUsuńOla, trafiłaś w sedno! Też uważam, że blogerki kulinarne są bardzo niedocenione i za dużo rzeczy robią społecznie. Konsument się rozpieszcza, robi się wymagający. Jeden przepis tygodniowo to mało. Hejtuje sponsorowany wpis. Tylko w imię czego?
UsuńŚwietna recenzja!
OdpowiedzUsuńMnie po przejrzeniu tej książki ,zęby bolą'.
Nie znoszę,kiedy czytelników traktuje się jak ubezwłasnowolnionych.
Poza tym mi byłoby szkoda czasu na ten program w tv...
Rozumiem, że książka trafiła do Ciebie z wydawnictwa? Czy mogę spodziewać się recenzji? :)))
UsuńNo okropna jesteś:))) Ale to dobrze bo mnie strasznie wkurzają te wszystkie słodkie recenzje co by nikomu na odcisk nie nadepnąć.
OdpowiedzUsuńNajgorsze, że ja mam na blogu dwie recenzje i obie są takie :P
Usuńnookropnajestem :)))
O, program tych pań to jeden z nielicznych programów kulinarnych, których nie jestem w stanie.. strawić :)
OdpowiedzUsuńczyli intuicja mnie nie zawiodła - ufff :))
UsuńDzięki za komentarz
Mam to samo. Nie mogę ich słuchać i oglądać, a rady... cóż, rzeczywiście google i blogi podpowiadają mi więcej ;)
UsuńA mnie Panie działają na nerwy i to z bliżej nieokreślonego powodu:)
OdpowiedzUsuńajć! Chyba jednak obejrzę choćby odcineczek :)
UsuńŚwietny tekst :) A obu pań z książki niestety nawet nie kojarzę. Szkoda? :)
OdpowiedzUsuńwedelka, odpowiedz sobie sama, patrząc na komentarze....
UsuńMnie programy kulinarne jakoś męczą... wolę blogi ;)
OdpowiedzUsuńI książki. Niesamowicie ciekawi mnie książka pani Doroty Świątkowskiej z Moich Wypieków (mało dietetycznie :P). Jej blog jest tak mega popularny, a przepisy niezawodne. Co chwilę wyglądam przez okno, aby sprawdzić, czy nie nadjeżdża kurier z moim egzemplarzem. Niedługo się okaże co tam namotała, recenzja napewno pojawi się na Makaronie ;)
Bardzo konkretna recenzja, ja również nie przepadam za publikacjami, na które wyrzucamy kupę hajsu, a jest w nich kilka przepisów... natomiast wydaje mi się, że książki też są potrzebne i nie ma co ich porównywać z blogami ;) Mam kilka swoich ukochanych, acz dobrze napisanych książek kulinarnych. Nie zawierają 24 przepisów a ok. 100 :D
No własnie - w książce ważne są zdjęcia, autor ale tez ilość przepisów i sposób przekazu.
UsuńJa ostatnio zakochałam się w "Smakuje" Łapanowskiego - no tak pisze o jedzeniu jakby....flirtował ;)